09.04.2021 Naukowiec powinien mieć skórę słonia

„Analityka”: Czasopismo „Analityka” jest pismem dla polskich chemików analityków. Stąd może trochę nietypowe pytanie na początek. Jakie techniki analityczne wykorzystuje Pan w swoim laboratorium?
J. Fraser Stoddart: Stosujemy przede wszystkim spektroskopię magnetycznego rezonansu jądrowego (NMR), protonową i węglową-13. A w przypadku, gdy produkty syntezy tworzą kryształy, dodatkowo potwierdzamy ich strukturę. To są najważniejsze techniki, jakie wykorzystujemy w naszych badaniach. Poza tym charakteryzujemy różne substancje pod względem ich właściwości utleniająco-redukcyjnych. Dysponujemy zestawami elektrochemicznymi, umożliwiającymi pomiary potencjału redoks, a także pomiary elektrospektrometryczne. Wykorzystujemy związek między danymi uzyskanymi za pomocą spektroskopii UV Vis z właściwościami elektrochemicznymi. W ostatnich latach prowadzenia badań, wspólnie z innymi grupami badawczymi, wykorzystywaliśmy również elektronowy rezonans spinowy.
A: To bardzo ciekawe…
J.F.S.: Zapomniałem jeszcze wspomnieć o chromatografii, głównie chromatografii cieczowej. Udało nam się zastosować konfigurację typu CombiFlash, stosowaną w wysokociśnieniowej, wysokosprawnej chromatografii cieczowej. W wielu badaniach stosujemy chromatografię gazową, a sporadycznie również chromatografię wykluczania.
A: W 2016 roku został Pan uhonorowany Nagrodą Nobla. Ciekawi mnie, ile czasu upłynęło od rozpoczęcia badań do momentu otrzymania nagrody?
J.F.S.: Cóż, mogę powiedzieć, że od początku mojej pracy do osiągnięcia efektów minęło około 50 lat. Był to długi proces, przy czym pierwsze dwadzieścia lat nie były zbyt owocne. Częściowo wynikało to z tego,
że będąc młodym pracownikiem naukowym w Anglii, natknąłem się na różne zasady i praktyki panujące na uczelni. W tym czasie mieszkałem w Sheffield i współpracowałem z czterema profesorami, którzy ze sobą
„walczyli, jak baronowie w średniowiecznej Anglii”. Oczywiście nie mam na myśli tego, że dosłownie walczyli na miecze. Niemniej ten okres w moim życiu uważam za stratę czasu. Przetrwałem tylko dlatego, że
w połowie drogi stwierdziłem, że odchodzę z uniwersytetu. To było w 1978 roku, a pracę na uczelni rozpocząłem w 1970 roku, co oznacza, że po ośmiu latach pracy na uniwersytecie wraz z moją żoną zdecydowaliśmy, że mamy dość i że powinienem przejść do pracy w przemyśle. Przenieśliśmy się całą rodziną z centrum Anglii na zachodnie wybrzeże, w okolice Liverpoolu. Dołączyłem do ICI Corporate Laboratory (Imperial Chemical Industries Corporate Laboratory) i tam pracowałem od 1978 roku do roku 1981. Była to dobra decyzja, okazało się, że w nowym miejscu dowiedziałem się o istnieniu środka chwastobójczego, znanego pod nazwą Parakwat (ang. Paraquat). Zainteresowała mnie substancja aktywna, mała cząsteczka, która stała się z czasem głównym elementem konstrukcyjnym naszych wahadłowców molekularnych, przełączników, jak również elektromaszyn. Jak Pani widzi, sytuacja na uniwersytecie, która nie była dla mnie przyjemnym doświadczeniem, spowodowała, że byłem zmuszony poszukać czegoś innego. W nowej pracy odkryłem coś, co okazało się absolutnie niezbędne dla mojej kariery naukowej, a w konsekwencji do rozwoju wahadłowców, przełączników i maszyn molekularnych.

Cały wywiad do przeczytania w najnowszym numerze Analityki - 1/2019